Ostatnie 2 tygodnie, oprócz prac które sami zaplanowaliśmy, musieliśmy wcisnąć kilka prac nieprzewidzianych, tzn. prac po fachowcach.
Niektóre z nich na pozór wyglądały dobrze, ale jak przyszło co do czego, to w sumie kicha wyszła.
Pierwszy przykład - otwory na drzwi. Wykonano je o kilka centymetrów za duże. Ostatnio był u nas montażysta do pomiaru przed zakupem i okazało się, że nie będzie można przez to dobrze osadzić ościeżnic.
Musieliśmy na szybko wykombinować coś, szczególnie że w sumie na dole wszystkie ściany praktycznie już pomalowane (zostały tylko 2 wysokie na klatce wewnętrznej oraz 1 długa w korytarzu.
Przygotowaliśmy więc taką wersję - skleiliśmy płyty GK na kleju od dołu otworu, a resztę wypełnialiśmy pianką - w ten sposób ościeżnica będzie dociskać płytę, mając tym samym oparcie.
Drugi przykład dodatkowej pracy po robocie fachowców to łazienka i montaż włącznika i gniazdka. Wydawało się, że ekipa przygotowała wszystko, ale gdy kupiłem komplet do montażu (ramka podwójna, gniazdko o przełącznik podwójny), to nagle wyszły dwie dość poważne rzeczy:
-
kabel do przełącznika był ukruszony tuż przy samej ścianie i nie łączył - nie można było go uciąć ani przedłużyć, bo nie było tam dostępu... dodatkowo kabel ten idzie od włącznika w górę do światła, a u nas ta część jest przeważnie wmurowywana w ścianę (pod tynkiem) a nie puszczona jakimiś rurkami.
-
ekipa przykleiła płytę GK by wyrównać poziom ściany z płytkami, ale nie wykuli / wyjęli podwójnej puszki (ta, w której ukruszony został kabel) - więc nie można było zamontować włącznika, ani też nie było miejsca na drugą puszkę, bo ta pierwsza przeszkadzała.
Musieliśmy podjąć dość poważne prace naprawdze:
-
wycięcie części płyty GK by dostać się do starej puszki
-
wykucie starej puszki ze ściany
-
wykucie części kabla, odcięcie "chorej" części i jej przedłużenie
-
montaż nowej puszki
-
wyrównanie wyciętej części płyty GK
Tak to wyglądało - niby wszystko ok, ale tak nie jest. W prawej puszce, ten brązowy, najbardziej odstający w prawo przewód, był uktuszony przy samym wyjściu z przewodu...
Operacja zaczęłą się od wyznaczenia obszaru do wycięcia...
Potem było wykłucie starej puszki z tynku i ściany i założenie nowej - przykleiliśmy ją na kleju do klejenia płyt, złapało dość mocno (nie było jej na czym osadzić)...
Do tego przewód ukruszony został przedłużony i dobrze zaizolowany.
resztę otworu wypełniliśmy najpierw klejem do płyt, a końcówkę szpachlą... a w zasadzie gładzią Akryl Putz.
A oto efekt końcowy - jeszcze przed pomalowaniem gruntem i białą farbą... tuż po wyczyszczeniu powierzchni gąbką.
Takie liczne poprawki czekają nas na górze, ale tam to trudno nazwać fachowcami tych którzy to robili... :(