Kolejne dwa dni zeszły na wymierzeniu drugiego rzędu profili, a następnie położeniu desek. Wydawało się nam, że idzie bardzo dobrze, ale... tak się tylko wydawało.
Pierwszy problem jaki się pojawił związany był z techniką montażową opisaną przez producenta w zaleceniach i instrukcji... chodzi o rozłożenie profili w taki sposób, by końcówka deski w pierwszym rzędzie oparta była całą powierzchnią na profilu końcowym, a tuż za nim mocuje się drugi profil, który jest profilem startowym do drugiego rzędu desek.
Teoria mistrzowska, ale...
Okazało się, że ze względu na niedoskonałości betonu, przy mocowaniu desek do profili za pomocą dostarczonych akcesoriów (specjalne klipsy na wkręty), w wielu miejscach (nie wszędzie) wkręty podnosiły profile do góry przy wkręcaniu. Potem w wprawdzie opadały, ale nie zawsze w to samo miejsce, co z kolei powodowało sytuację, w której poziom deski kończącej się nie był równy poziomowi deski startującej w drugim rzędzie... Tworzyły się nieprzyjemne schodki.
Profile wcześniej były poziomowane względem siebie i były przykręcane do podłoża nawet gęściej niż zalecał producent, ale to nic nie pomogło.
Rozwiązanie okazała się metoda, która w instrukcji klasyfikowana była jako błąd... tzn. ostatni profil mocowaliśmy tak, że deska z pierwszego rzędu kończyła się w jego połowie, a deska z drugiego rzędu zaczynała się w jego drugiej połowie :)
Tym sposobem, nie było opcji żeby deski nie schodziły się przy połączeniach na jeden poziom :)
Teraz wiem, że można było tego uniknąć robiąc deski na zakładkę, czyli połową długości zaczynając co drugą deskę... ale wtedy na to nie wpadłem :)
Sytuacja ta spowodowała opóźnienie - musieliśmy rozebrać cały pierwszy rząd desek i przesunąć o kilka centymetrów końcowy profil...
Poniżej kilka fotek z realizacji
i efekt końcowy - już po rozebraniu pierwszego rzędu i przesunięciu profilu: