310. Przyszła zima...
I pracy ni ma - można by rzec... Oczywiście praca jest, ale poniedziałek mieliśmy przestoj, ze względu na pogodę, a może dokładniej na temperaturę, która oscylowala w granicach zera.
caly dzień więc w plecy, gdyż nie można było kleic przy takiej pogodzie styropianu na zewnątrz, a do pracy wewnątrz trzebaby dojechać na działkę, co nie było możliwe ze względu na rozmoknieta drogę dojazdową...
Cóż, jeden dzień stracony - choć wolę rozpatrywać to w kategorii odpoczynku.
Dziś było już o niebo lepiej - tata dokończył ścianę frontu garażu i zostały 2 najdłuższe - od strony wschodniej i od północy. Jutro trzeba przestawić rusztowania i dalej działać, póki pogoda znosna.
jutro mam tez spotkanie z panem od kuchni - ale nie w sprawie nasze, ta jest już w produkcji - a w sprawie mebli dla mojej siostry, tez robią remont kuchni i bedą zamawiać meble.
na budowie ma stawić się też człowiek od projektu przyłączy, okazało się ze nie mam jakiś tampapierów i na zgłoszeniu i projekcie przyłącza wód.-kan wrysujemy tez prąd i gaz... Chciałbym sprawy papierów mieć już raz na zawsze z głowy :(
mamnadzieję, ze uda nam się do końca listopada ocieplając wszystko wełna i pozakladac karton gipsy... Wręcz musimy to zrobić, by myśleć o przeprowadzce do następnych świat...
trzymajcie kciuki :)