Około 22 maja rozpoczęliśmy również prace związane z elektryką w domku - pomimo jeszcze nie wpełni zakończonego dachu...
Nie chciałem już czekać, bo i pogoda jest kapryśna a skoro już nie pada do środka, to można przecież na dole robić wszystko co jest potrzebne.
W związku z kilkoma zmianami względem projektu, trzeba było "na żywo" dostosować rozmieszczenie wszystkich koniecznych elementów (gniazdek, włączników, itp.).
Kilka założeń jakie uzgodniliśmy z elektrykami:
-
połączenie bezpuszkowe, wszystkie przejścia, łączenia, itp. robione będą w gniazdkach elektrycznych (będą po prostu trochę głębsze)
-
dojścia do gniazdek w rureczkach, dołem (po podłodze przy ścianach) i do samego gniazdka wkuwane w ścianie
-
do włączników i samego światła już na zewnątrz, kabelkiem po ścianie bez wkuwania
-
bez bajerów w stylu 1 bezpiecznik na 1 gniazdko, osobno gniazdka, osobno światło, itp. - najzwyczajniej w świecie, pokojami (1 bezpiecznik na 1 pokój) - przez 10 lat mieszkania w rodzinnym domu na dobudowanym poddaszu przy takim układzie przełączałem bezpieczniki może z 4 razy... po co więc wydawać pieniądze dodatkowe na kable, połączenia i skrzynkę jak w zakładzie produkcyjnym :)
Niestety nie mam zbyt dużo zdjęć - jedynie z początków prac...
Do dziś (2 czerwca) większość dołu jest zrobiona, ale niestety - od około tygodnia elektryk nie przychodzi, gdyż zmogła go choroba :)
ale co się odwlecze...